Jakiś czas temu w moje ręce wpadło kilka kosmetycznych nowości. Skusiłam się m.in. na słynne, matowe pomadki Golden Rose, kupiłam bazę matującą pod podkład, ponieważ w tym roku miałam (a raczej jeszcze mam) dość intensywny sezon weselny. Nie przedłużając, jeśli jesteście ciekawi, co ostatnio zakupiłam, zapraszam do dalszej części wpisu.
Bazę Kobo jak i inne kosmetyki z tej marki, które pokażę Wam w tym poście, zakupiłam podczas promocji w Naturze, wydaje mi się, że obowiązywał rabat -40%. Baza matująca kosztuje ok. 20 zł, miałam ją na twarzy już kilka razy i sprawdziła się dobrze, podkład trzymał się całą noc. Jeśli chodzi o drugi kosmetyk, który widzicie na zdjęciu, moja opinia na jego temat nie jest już taka dobra. Bazę pod tusz, która rzekomo ma dawać efekt sztucznych rzęs, kupiłam na którejś ze stron drogerii internetowych. Kosztowała niewiele, ok. 8 zł, ale zdecydowanie bardziej tą kwotę wolę przeznaczyć na odżywki do rzęs z Eveline, które na moich rzęsach w połączeniu z tuszem, sprawdza się świetnie! Odżywka z firmy Delia na moich rzęsach nie robi tak na prawdę nic.
Poniżej widzicie trzy produkty z firmy Kobo - rozświetlacz nr 310, bronzer nr 311 i transparentny puder. Bronzer i rozświetlacz używam w codziennym makijażu, sprawdzają się dobrze, z tym, że rozświetlacz jest dość mocno biały, trzeba z nim uważać, dodam, że nie ma w sobie błyszczących drobinek, więc na twarzy wygląda ładnie, tworzy błyszczącą taflę.
W moje ręce wpadły również 3 tusze do rzęs, jeden z nich - Pierre Rene, kupiłam w Naturze, dwa pozostałe w Rossmanie. Na ten moment mogę Wam szczerze polecić tusz genial volume, pięknie wydłuża rzęsy, nie pozostawiał zbyt często grudek i jeśli lekko się nim popracuje, nie sklei rzęs. Tusz kosztuje w granicach 30 zł. Tusz wibo i miss sporty kupiłam w Rossmanie na promocji, kosztowały wtedy ok. 8 zł. Wibo sprawdza się całkiem nieźle, ale czy bym go poleciła? Nie jest jakiś szczególny, tusz, jak tusz.
Kolejne kosmetyki, które kupiłam, to baza pod cienie Hean, użyłam jej kilka razy i mogę polecić. Skończył mi się mój eyeliner z wibo, więc zakupiłam inny, tym razem Celebrities od Eveline, użyłam go kilka razy i mogę polecić, dobrze się utrzymuje i nie odciska się na powiece po kilku godzinach. Ostatnio głośno o kosmetykach Golden Rose, zauważyłam, że mają pudry do brwi, skusiłam się więc na dwa odcienie - 104 (ładny, jasny odcień brązu) i 102 (zimny, ciemny brąz). Pudry do brwi kosztują ok. 11 zł.
Na Instagramie, Facebooku czy Youtubie mówi się dużo o pomadkach Golden Rose. Jako, że nie używałam wcześniej żadnych kolorowych pomadek, pomyślałam, że czas się wreszcie przekonać i nauczyć malować usta, skusiłam się więc na 3 pomadki z serii Velvet Matte. Kolory, jakie wybrałam to: 13 (soczysty róż), 18 (intensywna czerwień) i 07 (brudny róż). Słyszałam też sporo dobrych opinii o Matte Lipstick Crayon, również od GR, wybrałam numer 10, jest identyczny, jak pomadka w numerze 07. Na ten moment, po kilkukrotnym nałożeniu tych kosmetyków na usta, mogę powiedzieć, że zdecydowanie łatwiej i przyjemniej maluje mi się usta kredką, jest miękka, po prostu płynie po ustach. Pomadki, jak i kredka są trwałe, wytrzymują na ustach kilka godzin bez poprawek (no chyba, że sporo jemy, całujemy się, czy pijemy, to trzeba je ponownie nałożyć :)). Ostatnim produktem do ust, który kupiłam jest Matte Liquid Lipstick, czyli matowa pomadka do ust w płynie od Kobo w numerze 404. Czy polecam? Nie za bardzo, nie utrzymuje się tak długo, jak kosmetyki Golden Rose, jest droższa i po jakimś czasie (dosłownie!) wychodzi poza kontur ust, wygląda, jakbym się rozmazała, trzeba z nią uważać. :)
Jakiś czas temu zapytałam Was na instagramie o to, jaki trwały podkład możecie mi polecić. Wiele z Was wspomniało o kultowym podkładzie z firmy Revlon. Pomyślałam, że spróbuję, zamówiłam wersję z pompką dla tłustej i mieszanej skóry. Podkład kupiłam w kolorze ivory, jest na prawdę jasny! Ja co prawda czuję się w tym odcieniu dobrze, ale mógłby być minimalnie ciemniejszy. Podkład zakupiłam na stronie którejś z drogerii internetowych za bodajże 25 zł. Miałam go na twarzy 3 razy, w tym dwa na weselu, więc przetrwał bez zarzutu kilkugodzinne tańce i upał na dworze.
Ostatni kosmetyk, który mam Wam dziś do pokazania, to żel do brwi marki Benefit. O serii do brwi jest teraz dość głośno, jednak kosmetyki tanie nie są. Żel do brwi kosztuje 125 zł, ja żel dostałam w paczce z zagranicy, jest to połowa oryginalnej wielkości (7 ml). Co mogę o żelu powiedzieć? Nałożyłam go na brwi 3 razy, ma wygodny grzebyczek, którym możemy idealnie nałożyć produkt na brwi, włoski stają się sztywniejsze i trzymają się w ryzach cały dzień. Ready, set, brow od Benefit mogę polecić... no ale nie za taką cenę! :)
Do mojego kosmetycznego zbioru przybyło jeszcze kilka innych kosmetyków, które dostałam w paczce z zagranicy, tak, jak wspomniałam wyżej, ale zapomniałam zrobić ich zdjęcia, więc może gdzieś coś przy okazji pokażę, np. na Instagramie. Kupiłam też kilka kosmetyków do włosów. Mam też sporo nowości, jeśli chodzi o ubrania, nie robiłam wpisów z 'nowościami w mojej szafie' już przez kilka miesięcy, także na razie dam sobie z nimi spokój. :)
Jestem ciekawa, co Wy ostatnio sobie kupiłyście.
Może testowałyście coś z produktów, które pokazałam wyżej?
_________________________________________________________________
Uwielbiam kosmetyki Golden Rose <3
OdpowiedzUsuńJa widziałam firmę benefit w reklamie od razu sprawdziłam na internecie z ciekawości i ... ceny zwaliły mnie z nóg , przeraziły mnie :D byłam przygotwana na 60/80 zł ale nie najniższą ok 130 zł :D
Zainteresował mnie ten żel do brwi :)
OdpowiedzUsuńkiedyś miałam kosmetyki kobo, a pomadki GR uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
A jak sprawdza Ci się ten puder z Kobo? Jest wart polecenia? :)
OdpowiedzUsuńPS post ubraniowy chętnie bym przeczytała ;)!
Świetne produkty :)
OdpowiedzUsuń