11/29/2015

Z pamiętnika młodej żony - O emocjach, które towarzyszą w dniu ślubu

Pewnie większość kobiet, które w niedługim czasie staną się paniami młodymi, zastanawia się, jakie w tym dniu będą towarzyszyć Wam emocje. Ślub, to jeden z najważniejszych dni w naszym życiu, ale to chyba każdy wie. Nie sposób jest nie denerwować się, czy nie uronić łezki, ten dzień, to dosłownie walka z emocjami. Chcecie wiedzieć, jakie emocje mną targały? Jeśli tak, to zapraszam! Jako bardziej doświadczona koleżanka, chętnie opowiem Wam o swoich emocjach! :):)


Na ten dzień, czyli 25 lipca 2015r., czekałam praktycznie półtorej roku. Przez ten czas czułam w sercu, hmm... coś dziwnego, coś pomiędzy szczęściem, a nerwami. Bałam się, czy wszystko załatwię, dopnę na ostatni guzik, bo tak na prawdę większość spraw była na mojej głowie. Nie oszukujmy się, większość facetów aż tak nie wchodzi w sferę organizacji ślubu, jak my. :) Chociaż nie mówię, że każdy mężczyzna taki jest. Powiem Wam, że im bliżej był dzień ślubu, tym bardziej ja w to nie wierzyłam. Dzień przed ślubem byłam na sali weselnej, rozstawiałam winietki, przypinałyśmy z siostrą kokardki do pokrowców na krzesłach i byłam zła, jak osa, na prawdę! Mogłabym wszystkich wokół pozabijać. Byłam też z mężem w Kościele, teściowa ze szwagierką robiły dekoracje a ja byłam cały czas zła i ciągle fukałam, na wtedy jeszcze mojego Narzeczonego. Jak on to znosił? Nie wiem. :)

Co się działo w dniu ślubu? Jakie emocje, uczucia mi towarzyszyły?

* 'Pełen luzik' - tak, tak właśnie się czułam z rana w dniu ślubu, nie denerwowałam się, czułam się jak w normalny dzień.
* Niedowierzanie - zaczęło się w momencie, kiedy fryzjer zrobił już moją fryzurę i zajął się mamą. Nie dochodziło do mnie to, że dziś wychodzę za mąż! To uczucie towarzyszyło mi do momentu, kiedy przyszła moja świadkowa, przyjechali chrzestni, zjechała się rodzina męża.
* Nerwy - zaczęłam panikować, kiedy ktoś zadzwonił do mnie z informacją, że mąż już jest gotowy i za kilka chwil będzie u mnie.
* Nerwowy płacz - pojawił się w momencie, kiedy zauważyłam, że mąż wsiada do samochodu i jedzie do mnie, wtedy uroniłam kilka łez, sama nie wiem, czy z nerw, czy ze szczęścia. Potem zeszłam do niego na dół, przed blok, wtedy wszystko się uspokoiło, widziałam uśmiechy na twarzach naszych gości i na ustach sąsiadów, którzy stali w oknach.
* Złość - oj, byłam zła wtedy, kiedy musiałam się ubierać w suknię ślubną. Byłam zła, zła na wszystko, miałam dość, nic mi nie pasowało, chciałabym najlepiej wszystko zrobić sama, do tego było bardzo gorąco... Na całe szczęście tą złość trzymałam w sobie, na zewnątrz się uśmiechałam.
* Radość - pojawiła się wtedy, kiedy do pokoju wszedł mój ówczesny Narzeczony i zobaczył mnie w całej okazałości, widziałam ogromny uśmiech na jego twarzy, nie mówił wiele, ciągle powtarzał: "jaką piękną wybrałaś!", to mi wystarczyło, aby czuć ogromną radość i szczęście.
* Wzruszenie - dopadło mnie podczas błogosławieństwa, ale to chyba normalne. 
* Stres - zaczął się w czasie drogi do Kościoła oraz w momencie, kiedy pod Kościołem czekaliśmy na naszą Mszę, byliśmy dobre 20 minut przed czasem, czego nie polecam, bo stres potęguje..
* Opanowanie - W momencie, kiedy zaczęła się Msza, nerwy odpuściły, czułam radość, ale też czułam się dziwnie, bo przecież nigdy nie byłam w takiej sytuacji. :)
* Śmiech - radość i śmiech towarzyszyły mi podczas kazania oraz przysięgi. Kazanie było piękne, specjalnie dla nas, a nie wyklepane takie samo, jak dla wszystkich, były w kazaniu też takie momenty, że można było się szeroko uśmiechnąć. Podczas przysięgi chyba dużego stresu nie czułam, kilka razy nawet się zaśmiałam, mąż też. Ogólnie każdy mówił, że nasza Msza była taka 'na luzie', byliśmy uśmiechnięci, bez spiny. 
* Wzruszenie po raz drugi - pojawiło się w momencie, kiedy tuż po Komunii mój tata podszedł pod ołtarz i przeczytał wiersz, który dla nas napisał. Miałam łzy w oczach, kiedy zobaczyłam, jak rozemocjonowany jest mój tata, który jest na co dzień dość twardym człowiekiem. Nigdy nie widzę u niego łez, a tu się pojawiły, coś wspaniałego, nigdy nie zapomnę tego ciepła i radości w sercu.
* Zanik pamięci - dosłownie! Próbowałam sobie nie raz przypomnieć, co mówiłam i jak się czułam w drodze z Kościoła na salę weselną... no i dalej nie wiem, chyba nigdy sobie tego nie przypomnę..
* Wzruszenie po raz trzeci - pamiętam, jak podczas pierwszego dania, mówiłam do męża, że chcę płakać, chcę płakać ze szczęścia! Ale nie rozpłakałam się, zatrzymałam w oku kilka łez. Kolejne łezki pojawiły się podczas pierwszego tańca, kiedy patrzyliśmy sobie w oczy, a ja mężowi cichutko nuciłam piosenkę, która została dla nas zaśpiewana.
* Szczęście! - tak się czułam podczas całego wesela, ciągle byłam uśmiechnięta, byłam po prostu szczęśliwa, bo jak inaczej miałam się czuć w jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu.
* Zmęczenie - to jest akurat nieuniknione.. Dosłowny nawał różnych emocji, stres dają się we znaki. Do tego byłam zmęczona tańcem, było gorąco, więc to też nie oddziaływało zbyt pozytywnie. Jakby tego było mało, przez przypadek wsadziłam palec w oko... okropnie mnie piekło, normalnie bałam się, że to już po mojej weselnej radości... Na szczęście było kilka osób obok mnie, ktoś mi dmuchał w oko, żeby uśmierzyć ból, ktoś inny mnie pocieszał czy przynosił wodę, więc przetrwałam, po jakiś 10 minutach ból minął. Był czas, że miałam wesela już dość, jednak koniec końców byłam szczęśliwa i gdybym tylko mogła, z chęcią bym ten dzień powtórzyła, ale już na spokojniej, bez niepotrzebnych nerw. Jednak są one nieuniknione, to normalne, to jedyny taki dzień w życiu.



A Wam jakie emocje towarzyszyły w tym pięknym dniu? Może podobne do moich?
Jeśli ten dzień jest przed Wami, to jakich emocji się obawiacie?
Ja myślałam, że na przysiędze będę płakać i tego się trochę obawiałam, na szczęście nie płakałam, a momentami się śmiałam. :)


___________________________________________________


AKTUALIZACJA!


Na blogu pojawiły się trzy wpisy z zawieszkami na wódkę, pierwsze to szablon kółeczek, które można przykleić np. do serwetki (te zawieszki miałam na własnym ślubie) - KLIK, szablon z okrągłymi zawieszkami ze wzorem kwiatów - KLIK oraz szablon z prostokątnymi zawieszkami również ze wzorami w kwiaty - KLIKW ślubnej kategorii wpisów, znajdziecie różne inspirujące jak i pomocne teksty np.:  wpis o winietkach, o tym, czy warto mieć je na swoim weselu, zrobiłam też dla Was szablony winietek - KLIKKLIK, wzór ankiet dla gości weselnych - KLIK, pomysł na koszyk ratunkowy SOS do łazienki, dodałam też wpis z harmonogramem ślubnych przygotowań. W kategori tej są również posty na temat załatwiania zespołu weselnego, kamerzysty, fotografa, sali weselnej - pojawiły się pytania, jakie możecie zadać tym osobom przed podpisaniem z nimi umowy, napisałam tekst na temat organizacji wieczoru panieńskiego, o wiązance ślubnej i inspiracjach na kolory przewodnie wesela, o pierwszej przedślubnej wizycie u księdza, pojawił się również protokół przedmałżeński. Na blogu nie brakuje ciekawych i pomocnych postów napisanych z perspektywy młodej żony - np. przesądy, emocje w dniu ślubu, jak ubrać się na przymiarkę sukni ślubnej, niezbędnik panny młodej i inne.



E-maile z prośbami o pliki wysyłajcie do mnie na adres podany wyżej. Nie wysyłam wiadomości na e-maile, które podajecie w komentarzu.




Pozdrawiam, Ewelina.


 Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN INSTAGRAM | ALLEGRO


34 komentarze:

  1. No wiesz co, nigdy nie miałam tak, żeby przy takim tekście uronić łzę. Jednak stało się, naprawdę. Może przez fakt, że w czerwcu czeka mnie to samo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ♥♥♥♥
      Mnie przed ślubem też wzruszały czyjeś filmiki z wesela, zdjęcia, więc rozumiem Cię. :)

      Usuń
    2. Ja się boję tego, że w kościele coś odwalę. Zacznę się śmiać ze stresu, może płakać albo coś poprzekręcam :)

      Usuń
    3. Będzie wszystko dobrze, nie ma się czym stresować. :-) Ja się denerwowałam tym, żeby ładnie spod ołtarza po przysiędze na nasze klęczniki zejść. :-)

      Usuń
    4. Trzeba buty rozchodzić, bo może być ciekawie :)

      Usuń
    5. Tak, tak, chodź dużo w swoich ślubnych butach, na niby kilka dni je po trochu nosiłam, ale w dniu ślubu okazały się jednak bardzo niewygodne i wytrzymałam w nich trzy godziny. Pamiętaj, że buty na zmianę, to podstawa, moje mnie uratowały! :)

      Usuń
  2. ślub to jedna z bardziej wzruszających chwil :)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne zdjęcie! na pewno dużo emocji towarzyszyło każdemu w tym dniu :D
    szczęścia i wytrwałości w małżeństwie życzę :)
    eerie-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień ślubu był cudowny i wspaniały (też brałam go w lipcu;)), choć zaczął się od płaczu: padało. na szczęście później pogoda stała się piękna, a dzięki porannemu deszczowi, nikt nie narzekał na upał.
    Natomiast tydzień przed ślubem był jednym z najgorszych w moim życiu. Moja teściowa nie chciała siedzieć przy jednym stole z moim teściem (są rozwiedzeni), do mnie w ogóle się nie odzywała (utrzymuje się to do dziś), wiecznie wybuchały jakieś awantury, a dziewczyna, którą zaprosiliśmy z musu (teściowa to wymogła), w ostatniej chwili zaczęła histeryzować, że nie ma zaproszenia i nie przyjdzie (a przecież wszystko już było zaklepane).
    Samo wesele było jednak piękne i faktycznie to był jeden z najwspanialszych dni w moim życiu:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja również denerwowałam się pogodą, w tym czasie codziennie były burze.. Dzień w dzień sprawdzałam prognozę pogody, na całe szczęście burza zaczęła się dopiero wtedy, kiedy byliśmy już w trakcie wesela. U nas chyba było dość gorąco, ale nie mega upalnie, przyznam szczerze, że z tych emocji nie pamiętam nawet, jaka była pogoda. :)

      Na pewno takie sytuacje były dla Was stresujące.. U nas na szczęście takich sytuacji nie było. Najważniejsze jednak, ze wszystko się udało i to był Wasz najwspanialszy dzień. :)

      Usuń
  5. Ja jakoś się nie denerwowałam w tym dniu :) Moja fryzjerka powiedziała że jeszcze nie miała przed ślubem tak rozluźnionych klientek a byłam u niej z mamą i świadkową :)
    W kościele też mieliśmy piękne kazanie i ksiądz słowa kierował do nas i też się uśmiechaliśmy bo potrafił czasem coś palnąć na nasz temat :)
    Najbardziej wzruszyłam się podczas podziękować dla rodziców ale i tak byłam twarda i nie uroniłam łzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, tak, jak pisałam, ja podczas robienia fryzury, byłam taka spokojna, że szok, aż sama się dziwiłam, nie docierało do mnie to, że dziś wychodzę za mąż! :)
      U nas na podziękowaniu nie płakałam, chociaż byłam wzruszona jak tańczyliśmy wszyscy razem, trzymaliśmy się za ręce, ja ciągle śpiewałam piosenkę i na końcu się przytuliliśmy wszyscy razem. ;)

      Usuń
  6. ja pewnie będę kłębkiem nerwów, a wtedy też robię się strasznie niemiła... czego bym nie chciała, bo jednak być opryskliwą w dniu ślubu no niezbyt... i póki co najbardziej się boję, że się rozchoruje na wesele - naprawdę mam obsesję !!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając mnie, byłoby tak samo :P

      Usuń
    2. Ja byłam niemiła dzień przed ślubem i z samego rana.. Ale potem przeszło. :)

      Co do choroby, mnie łapało przeziębienie cały czas przed ślubem! Byłam nawet u lekarza i dała mi zwolnienie z pracy, tego leki na gardło, poza tym jakby stresu było mało, miałam wypadek przy pracy, w którym igła przeszyła mi palec i wylądowałam w szpitalu u chirurga... Miałam przeboje, haha. :D

      Usuń
  7. Już trochę znając z wpisów Twoją emocjonalną naturę bałam się, że pół wesela było przepłakane ze wzruszenia, ale dumna jestem, że tak dzielnie się trzymałaś i wszystko wyszło super :) A nerwy to niestety nieuniknione, ja sobie siebie nie wyobrażam w tym dniu, bo mój żywioł to ogień i bałabym się, że w końcu z emocji (tych destruktywnych, żeby wszystko wyszło super) wybuchnę i roznosę pól sali wraz z przyszłym małżonkiem hehe :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no Kochana, jestem wrażliwa, ale nie aż tak, żeby całe wesele beczeć. :P :)

      Usuń
  8. ja pamiętam, że cały tydzień poprzedzający ślub był nerwowy.. i czepiałam się o wszystko (chwała mojemu mężowi ze dzielnie to zniósł ;)) ale był to efekt stresu i tego czy wszystko dobrze wypali..
    w dzień ślubu czułam luz i spokój.. małe wzruszenie przy błogosławieństwie.. i w czasie przysięgi kiedy mi zadrżał głos. :P
    Największy stres poczułam jak wysiadałam z samochodu pod Kościołem i zobaczyłam tyle ludzi.. ach..
    a potem to już szczęście i dużo uśmiechu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się swojego czepiałam o wszystko dzień przed ślubem i miałam już wszystkiego dość, ale znosił to cierpliwie, haha. :)
      Przyjemne uczucie jest wtedy, kiedy widzisz, że tylu gości przyjechało tu specjalnie dla Ciebie, żeby spędzić ten dzień razem z Wami. :)

      Usuń
  9. dzień przed ślubem też byłam zła, nawet momentami wściekła. Był okropny upał (zresztą w dzień ślubu też), sami dekorowaliśmy salę i jak zobaczyłam że jest godz 19 a my dalej w lesie to emocje sięgnęły zenitu. Zresztą urwał mi się film, czułam się jakbym była pijana...potem rodzice i mąż pytali czemu nikomu o tym nie powiedziałam, w każdej chwili mogłam odlecieć o stracić przytomność :D a w dzień ślubu pełen luzik, przy czesaniu już traciłam cierpliwość bo nie mogłam się doczekać ale raczej bez stresu :) najbardziej nudziło mnie czekanie :) ubierałam się na szybko bo rodzina zjechała się wcześniej więc znowu się lekko zdenerwowałam, ale potem już tylko radość i uśmiech od ucha do ucha :) wszyscy goście i ksiądz mówili, że nigdy nie widzieli mnie takiej szczęśliwej i że uśmiech mi nie schodził z twarzy :) ksiądz na koniec powiedział, że chyba pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się żeby był bardziej zestresowany od pary młodej :D
    też bym chciała przeżyć to jeszcze raz :) zazdroszczę wszystkim przyszłym pannom młodym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to też przeżyć miałaś. :) Najważniejsze, że wszystko się cudownie skończyło.

      Też zazdroszczę wszystkim przyszłym PM. :)

      Usuń
  10. Ja w tym tygodniu jadę podpisać umowy z foto, wideo i DJem. Ledwo było ponad 2 lata a już za miesiąc będę mówić, że to już w przyszłym roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zleci Ci Kochana ten czas w moment, zobaczysz! ♥ Cieszę się tym okresem przygotowań, jak tylko możesz. :)

      Usuń
    2. Oj już leci ;)
      Na razie mamy spokój ze sprawami ślubnymi na najbliższy rok, potem się zacznie ;)

      Usuń
  11. piękny, szczery post:D:D:D:* nic więcej nie powiem bo nie byłam w takiej sytuacji:D

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo wiele emocji jak na jeden dzień ;)
    co do tego zaniku pamięci, to faktycznie tak jest,moja sąsiadka brała ślub w zeszłym roku 25 grudnia, byłam jej świadkową i ona do tej pory nie pamięta co robiła i mówiła w drodze z domu do kościoła :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. Każdy przeżywa to na swój sposób, ale powiem Ci jedno, będzie wyjątkowo! :)

      Usuń
  14. Ja byłam bardzo zdenerwowana, ponieważ na dwa miesiące przed ślubem wykruszył nam się zespół na wesele. Szukaliśmy nowego, na szczęście się udało, a i opinie były dobre. Początkowo się stresowałam, że coś nie wypali, ale kiedy goście licznie udawali się na parkiet wiedziałam, że to była dobra decyzja. Zespół to profesjonaliści, grali zawodowo, a i piosenki były różnorodne.

    OdpowiedzUsuń